29.07.2017.
O 5.30 rano przez uchylone okno wpada do mojej sypialni wściekła brzęcząca mucha. Pewnie chichocze pod nosem, bo wie w jaki sposób doprowadzić mnie do szału.
…ale ja otwieram oczy i uśmiecham się do siebie. Jestem absolutnie szczęśliwa!
Przenosząc się w czasie.
30 lat temu przyszła na świat mała P. o kręconych, jasnych włosach i brzoskwiniowej karnacji.
Latem, kiedy świeciło żółte słońce, a błękitne niebo wypełniały stada pierzastych baranków.
To było latem.
Po 30 latach…
Pozostała wyobraźnia.
Ogromna wyobraźnia, którą zawdzięczam moim rodzicom. A zawdzięczam im tak wiele… To kim teraz jestem i to co osiągnęłam. To czego mnie nauczyli i czego sama się nauczyłam. To, że nie dali mi gwiazdki z nieba, a pozwolili nauczyć się latać, by poprzez ciężką pracę dolecieć tam gdzie są wszystkie marzenia. Dolecieć do celu. Tu gdzie teraz jestem.
Dziękuje mamo i tato, że przez 30 lat mojej egzystencji jesteście moim najlepszym wsparciem, wzorem, moim ideałem.
Dziękuje Wam za to, że jestem!
…bo…teraz…
…mam przejrzyste myśli i marzenia do zrealizowania. Mam szczerą chęć i najlepszych, szalonych przyjaciół, kochanego, cierpliwego męża i najwspanialszą córkę. Mam całe życie przed sobą i wiem, że los ma do zaoferowania mi jeszcze lepszy plan. Z chęcią się na na niego zgadzam.
…dlatego…
…stoję na progu i zaglądam za tajemnicze drzwi, które mają numer trzydzieści…
Cofam się jeszcze, by ostatni raz obrócić głowę i popatrzeć na nią…na moją ulubioną, magiczną cyfrę 29.
Naciskam klamkę…i…stawiam krok…Odnajduję swoją nową drogę
Zamykam…
…swoje urodzinowe drzwi numer 30.
P.
koszulka/ Zara
spódnica/ Pull&Bear
buty/ Aldo